Najnowsze dzieje Boryszewa to spektakularny proces restrukturyzacji realizowany pod presją kryzysu i... zakończony mocnym wejściem w nową branżę. Nie ma w tym jednak żadnej magii. Operacja ma twarde biznesowe podstawy. W 2007 roku Boryszew, jedna z większych grup przemysłowych w naszym kraju, boleśnie zaczęła odczuwać nadchodzący kryzys. Wyniki finansowe grupy nie były co prawda najgorsze, ale poziom zadłużenia przekraczał próg bezpieczeństwa. W tym czasie w spółce zapadło kilka decyzji, które miały bezpośrednie przełożenie na to, jak firma wygląda obecnie. Z początkiem lipca prezesem zarządu Boryszewa została Małgorzata Iwanejko, była prezes ZA Puławy, związana z tą spółką od lat. Stworzono nowy zespół menedżerów operacyjnych. Bez drastycznych zmian problemy spółki mogły się pogłębiać. - Na koniec 2007 roku zadłużenie Grupy Boryszew było na poziomie ponad miliarda złotych. W ciągu dwóch i pół roku zostało spłacone prawie 500 mln zł zobowiązań odsetkowych i obecnie wskaźnik zadłużenia do kapitalizacji wynosi jedynie 30 proc. Liczymy, że w tym roku uda się jeszcze ten wskaźnik zmniejszyć – mówi prezes Boryszewa.
Bolesne, ale konieczne
Przyznaje jednak, że proces ten nie był łatwy, a spółka w tym czasie musiała mocno zaciskać pasa. Pomimo fali krytyki, jaka spadła na instytucje finansowe, prezes Iwanejko stwierdza, że bez współpracy z ich strony żaden program naprawczy nie miałby szans powodzenia. - Podkreślałam wielokrotnie, że w restrukturyzacji zadłużenia bardzo pomógł nam, dzięki swojej elastyczności, bank PKO BP SA. Szkoda tylko, że tego samego nie można powiedzieć o innych instytucjach finansowych. Zadłużenie, jak również niekorzystne otoczenie rynkowe, wymuszało konieczność przeprowadzenia głębokiej restrukturyzacji w spółkach grupy. - W ciągu kilku miesięcy dokonaliśmy szczegółowej analizy ekonomicznej, a następnie zostały przygotowane przez nas bardzo precyzyjne plany działań dla wszystkich aktywów Grupy Boryszew.
Zostały określone prawdopodobne zagrożenia przy utrzymaniu niezmienionego profilu działalności i sposoby stopniowej eliminacji tych zagrożeń. Z perspektywy czasu widać, że zrobiliśmy to w sposób niemal idealny - zapewnia Małgorzata Iwanejko. Szczegółowa diagnoza sytuacji ostatnich pięciu lat w Hucie Szopienice dokonana na złożonych modelach wykazała, że są to obszary strukturalnie nierentowne. Efekt - decyzja o zamknięciu zakładu. - Podobna sytuacja miała miejsce w Elanie, gdzie konkurencyjny import tanich produktów z krajów azjatyckich wyeliminował z rynku część naszych odbiorców, a wielu znalazło się na krawędzi bankructwa.W konsekwencji wpłynęło to na stopniową redukcję mocy produkcyjnych Elany, wzrost kosztów stałych i ujemne marże na każdym poziomie działalności - wyjaśnia prezes Boryszewa.
Istotnym wydarzeniem, które miało wpływ na podjęcie decyzji o kolejnej dez inwestycji, był bezprecedensowy skok cen energii elektrycznej, który przesądził o losach elektrolizy w Hucie Aluminium-Konin. Na skutek tej sytuacji, po blisko 50 latach produkcji pierwotnego aluminium w Polsce, instalacja została zamknięta bezpowrotnie. Z przeprowadzonych analiz ekonomicznych wynikało, że utrzymanie instalacji przy ówczesnych cenach energii oznaczać będzie ponad 100 mln zł strat rocznie. - Takiej kwoty chyba żadna firma nie byłaby w stanie z roku na rok udźwignąć - podkreśla szefowa Boryszewa. Takie decyzje, choć często trudne, w dłuższej perspektywie są jej zdaniem niezbędne i nie należy się ich bać.
Gotowi na kryzys
Nie bez wpływu na szybkie decyzje o restrukturyzacji były pierwsze oznaki kryzysu finansowego. Spadały ceny akcji spółek notowanych na GPW, które niejednokrotnie były wykorzystywane jako zabezpieczenia zaciąganych wcześniej zobowiązań finansowych. Z jednej strony spółka była zmuszona na bieżąco uzupełniać zabezpieczenia kredytów, a z drugiej strony spłacać zobowiązania.
Iwanejko zwraca jednak uwagę, że działania Boryszewa w tamtym okresie to nie tylko doraźne decyzje mające na celu uratowanie spółki. - Równocześnie były przygotowywane alternatywne plany rozwoju na bazie doświadczeń zdobytych przy restrukturyzacji. Chcieliśmy tamtą trudną sytuację przekuć w przyszłe korzyści dla akcjonariuszy i instytucji finansowych, które nam uwierzyły i dały ogromny kredyt zaufania - zauważa.
Na korzyść spółki działało wówczas kilka czynników makroekonomicznych - wysokie notowania walut, w miarę stabilne ceny surowców. Pozwalało to prowadzić stabilną politykę cenową, nie tracąc zaufania partnerów i klientów. A trzeba pamiętać, że niektóre spółki Boryszewa kontraktują surowce u największych polskich producentów lub globalnych dostawców, a finalni odbiorcy nie akceptują nagłych ruchów cenowych i poszukają tańszych towarów lub ich substytutów. Wszystkie prowadzone przez firmę działania rynkowe miały na celu przekonanie inwestorów i wierzycieli, że Boryszew konsekwentnie realizuje swoją strategię i wywiązuje się z wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Jeśli chcesz przeczytać więcej kliknij…